czwartek, 30 grudnia 2010

Autostrada po 60 latach

Jeszcze przed rokiem, co kilka kilometrów, z lasu wyłaniała się betonowa konstrukcja. Przypominała fragmenty bunkra albo element wyposażenia poligonu wojskowego. W Brójcach dziwny obiekt, wyglądający niczym przęsło zerwanego mostu, prowadzącego do nikąd, stał bezpośrednio przy trasie A2. W okolicy Rzepina ogromny szary blok niemal ocierał się o drogę w kierunku granicy. Dziś robotnicy, zmagając się z mrozem i śniegiem, wznoszą w tym miejscu nowoczesny wiadukt, którym jesienią 2011 poprowadzi autostrada. Wiele podobnych tworów architektury przestało istnieć w ostatnich miesiącach. Znikły tym samym ostatnie ślady i pozostałości po pierwszym etapie budowy autostrady Rzeszy (Reichsautobahn) z Frankfurtu nad Odrą do Poznania.
Listopad 2009


Przęsła planowanych mostów, wsporniki oraz filary nigdy nie dźwignęły żadnej estakady. Rozpoznawalne do niedawna charakterystyczne nasypy i wały dopiero wkrótce zmienią się w konstrukcje inżynieryjne na miarę naszych czasów. Przez ponad 60 lat nie zrobiono nic, teraz, w ciągu dwóch lat, ma powstać autostrada do granicy z Niemcami. „Budowa porusza się dokładnie po trasie wytyczonej przez Niemców” – przyznaje Zofia Kwiatkowska, rzeczniczka Autostrady Wielkopolskiej. Tam, gdzie  w tej chwili działa ciężki sprzęt, obsługiwany przez dobrze opłacanych fachowców, w pierwszych latach II wolny światowej pracowali robotnicy przymusowi. Około 10 tysięcy mężczyzn przeszło przez obozy, rozsiane wzdłuż przygotowywanej trasy. Na temat budowy sprzed lat milczą archiwa. Historycy nie potrafią nawet wskazać lokalizacji większości spośród 20 obozów, w których kiedyś mieszkali robotnicy „ Więźniowie byli zmuszani do niewolniczej pracy. Wykonywali proste zajęcia. Wycinali drzewa, sypali wały.  ” – tłumaczy Matthias Diefenbach i pokazuje na porośnięte trawą nasypy.  „Tak jak w innych obozach warunki były bardzo ciężkie i śmiertelność musiała być wysoka”. Diefenbach, krajoznawca z Frankfurtu nad Odrą, od kilku lat odkrywa historię hitlerowskiej autostrady. 

Matthias Diefenbach w poszukiwaniu śladów budowy autostrady Rzeszy

Plan jej budowy narodził się w 1937 roku, w ramach realizowanego projektu połączenia drogami terenów wschodnich z Rzeszą. Równolegle powstawała „Berlinka”, wielopasmowa trasa, która miała w zamyśle prowadzić ze stolicy Niemiec przez Szczecin do Królewca, przecinając terytorium Polski eksterytorialnym korytarzem. Na południu trwała budowa nitki z Berlina przez Wrocław na Górny Śląsk. W zamyśle hitlerowskich ideologów budowa  wygodnych dróg nie była tylko przedsięwzięciem infrastrukturalnym, ale także propagandowym. Autostradami miała się przemieszać na Wschód cywilizacja. Drogami „tylko dla samochodów” toczył się postęp. Naziści rozumieli go jako zniemczenie nie tylko ludzi, ale także przyrody. Podróżujący  autostradą mieli mijać typowo „germańskie” krajobrazy. Przy A2 zachowały się przez lata fragmenty młodników, w których sadzono szlachetne gatunki drzew. Dęby, buki i klony miały rosnąć wzdłuż dróg i wypierać  wszechobecną karłowatą sosnę i brzozy. 




Do września 1939 roku autostrada do granicy z Polską istniała jedynie na papierze. Wraz z wybuchem wojny i  potrzebą szybkiego transportu ludzi i towarów na podbijane tereny wschodnie, ruszyły roboty drogowe pomiędzy Frankfurtem i Poznaniem, wcielonym do Rzeszy. Ponieważ Führer potrzebował niemieckich synów na frontach, brakowało rąk do pracy, zwłaszcza tej najcięższej i najgorzej płatnej. Naczelny „drogowiec” Rzeszy, inżynier- nazista Fritz Todt wpadł na pomysł sprowadzenia  do pracy Żydów z łódzkiego Getta. Niemcy pozbywali się ze swojego kraju Żydów i  podobno Heinrich Himmler, szef SS, potrzebował paru miesięcy, by wyrazić zgodę na ich zatrudnienie na terenie Rzeszy. „W ciągu jednego roku i dwóch zim wykonano zakrojone na ogromną skalę prace związane z budową mostów i roboty ziemne” – opowiada Matthias Diefenbach. 



Budowę przerwano w 1942 roku. Sytuacja na frontach wojny zmieniła się na niekorzyść Hitlera i pojawiły się inne priorytety niż budowa autostrad. Poza tym po konferencji w Wannsee, hitlerowcy przystąpili do „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” i Żydzi zatrudnieni przy robotach drogowych trafili do obozów zagłady. Odeszli świadkowie i Matthias Diefenbach tylko na podstawie skąpych źródeł, potrafi wskazać kilka miejsc, w których stały baraki dla robotników przymusowych. „Lagry  były wykorzystywane  do końca wojny, jako obozy przejściowe, albo zamiejscowe oddziały obozów koncentracyjnych.” – mówi Diefenbach. Z całą pewnością można wskazać usytuowanie obozu w Świecku. W miejscu, dobrze widocznym z mostu granicznego nad Odrą, stoi dziś monument upamiętniający karny obóz pracy o cynicznej nazwie „Widok na Odrę”. Obozem zarządzało gestapo z pobliskiego Frankfurtu.  W styczniu 1945 roku, tuż przed nadejściem Armii Czerwonej, hitlerowcy ewakuowali obóz. 70 najsłabszych, nie mogących się poruszać jeńców, umieszczono w jednym z baraków i podpalono… Razem z ludźmi spłonęły najprawdopodobniej archiwa na temat tego i prawdopodobnie innych obozów, w których mieszkali robotnicy przymusowi pracujący przy budowie autostrady. 

Były obóz w Świecku





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz